“Śledztwo” na temat kawy
Do moich turystów zawsze mówię, że Polacy we wszystkim maczali palce i brali udział nawet w tych najmniej prawdopodobnych odkryciach… jak wprowadzenie kawy do Europy.
Czy wiedzieli Państwo, że oficjalnie pojawienie się kawy w Europie datuje się na koniec XVII wieku, zaraz po zwycięstwie króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Po wygnaniu Ottomańskiej armii z miasta, w namiotach tureckich żołnierzy odnaleziono mnóstwo worków wypełnionych małymi, czarnymi nasionkami, których nikt wcześniej nie widział. W tym czasie, pewien Polak – Franciszek Jerzy Kolszycki, który mieszkał kilka lat w Turcji, kazał sobie te wory przywieźć. Ze zmielonych nasionek zaparzył napój o czarnym jak smoła kolorze, dość gęstej konsystencji i okropnie gorzkim smaku. Niestety, na początku nikt nie doceniał owej kawowej goryczki. Po dodaniu mleka i miodu przyrządzona ciecz stała się smakowitym napojem. Tak powstało pierwsze “cappuccino” w historii! I kto by pomyślał, że pierwszy przyrządził je Polak…
Polak wymyślił, ale to Włosi słynący ze swojej kreatywności ten kawowy napój zaadoptowali i uznali za swój narodowy. Jestem przekonana, że tylko we Włoszech można spokojnie wejść do baru, zamówić najdziwniejszy typ kawy, a dzielnicowy “barista” bez zmrużenia oka przygotuje i zaserwuje nam dokładnie to, o co prosiliśmy.
Każdy Włoch ma swój ulubiony rodzaj kawy, podobnie jak każdy barman ma swój specyficzny sposób na jej przyrządzenie. Nawet najsłynniejsze cappuccino w różnych barach smakuje zupełnie inaczej. Różni się nie tylko smakiem, ale również kolorem, temperaturą oraz ilością mniej lub bardziej ubitej piany.
A oto kilka propozycji na przygotowanie w coraz to inny sposób tego samego kawowego napoju:
Espresso – mała mocna czarna
Espresso in vetro – mała mocna czarna we szkle (dla tych którzy nie lubią pić z filiżanki z grubym brzegiem)
Espresso corto – bardzo mała mocna czarna
Espresso lungo – trochę większa mała czarna
Espresso Dec/Hag – mała czarna bez kofeiny
Espresso macchiato – mała mocna czarna poplamiona białą pianką z mleka
Marocchino – mała mocna czarna, poplamiona białą pianką z mleka, posypana kakao serwowana w kieliszku (w niektórych barach zamiast kakao wlewają na dno kieliszka płynną czekoladę)
Caffe corretto – mała mocna czarna zalana ulubionym likierem (najczęściej kawę Włosi zalewają „Sambuca” anyżkowym likierem lub „Grappa” wódką z winogron)
Caffe schiumato – mała czarna kawa przykryta ubitą, puszystą pianką z mleka
Caffe al ginseng – napój na bazie kawy o smaku żeńszenia
Caffe d’orzo piccolo – kawa nie kawa ze zboża przyrządzana jak espresso
Caffe d’orzo in tazza grande – kawa nie kawa ze zboża przyrządzana jak caffe americano
Caffe americano – rozcieńczona mała czarna (najbardziej zbliżona do polskiej ekspresowej kawy)
Caffe scecherato – mała czarna ubita z lodem na beżową pianę serwowaną w kieliszkach do Martini lub szampańskich flutach
Caffe freddo – mala czarna zimna kawa mocno slodzona czasem serwowana z dodadkiem kostki lodu
Cappuccino –mała czarna kawa zalana spienionym gorącym mlekiem, które tworzy piankę na powierzchni. Alternatywą jest posypanie kakao, a dla turystów czasami nawet wzory czekoladą wymalowywują
Cappuccino con poca/senza schiuma – mała czarna kawa zalana gorącym niespienionym mlekiem serwowana w filiżance
Cappuccino in vetro – mała czarna kawa zalana spienionym gorącym mlekiem, które tworzy piankę na powierzchni, serwowane w szklance
Cappuccino freddo – mała czarna zimna kawa zalana zimnym mlekiem; serwowane w porcelanowej filiżance
Cappuccino freddo con caffe caldo – mała czarna kawa zalana zimnym mlekiem; serwowane w porcelanowej filiżance
Cappuccino nero – większa czarna kawa zalana mała ilością spienionego gorącego mleka, które tworzy piankę na powierzchni; serwowana w porcelanowej filiżance
Cappuccino bianco – malusieńka czarna kawa zalana większą ilością spienionego, gorącego mleka, które tworzy piankę na powierzchni; serwowana w porcelanowej filiżance
Caffe latte – mała czarna kawa zalana gorącym mlekiem; serwowana w szklance
Caffe latte freddo – mała czarna kawa zalana zimnym mlekiem; serwowana w szklance
Lattemacchiato – duża ilość gorącego spienionego mleka „poplamionego” małą ilością czarnej kawy
A teraz zapraszam do „najlepszych” , (a raczej bezpieczniej jest określić) najsłynniejszych kawiarni w Rzymie:
La Tazza d’Oro – przy Panteonie słynie z najlepszej granity miasta, ale oczywiście wszystkie inne recepty też fantastycznie tam smakują. Kawę pije się „po włosku” tzn. na stojąco przy barze, dlatego też mniej nas kosztuje.
St. Eustacchio – na placu o tej samej nazwie; słynie ze swojego mocnego czarnego espresso “Granespresso”. Bar preferowany przez włoskich polityków, dlatego ponieważ znajduje się przy siedzibie Senatu Włoskiego.
Caffe Canova Tadolini – znajduje się w dawnej pracowni najsłynniejszego neoklasycznego rzeźbiarza Antonio Canovy. Do dnia dzisiejszego kawy można się napić w towarzystwie gipsowych modeli, których artysta używał jako podstawy do swoich dzieł. Cappuccino wygląda jakby zostało posypane marmurowym puszkiem, a nie mleczną pianą.
Terazza Caffarelli – nawet caffe Americano, trochę wodniste( jak na mój gust), świetnie smakuje, jeśli popijając kawę… Rzym leży u naszych stóp. Widok z tarasu, tuż obok Placu Kapitolińskiego, zapiera dech!
Castroni – słynie nie tylko z wyśmienitej kawy, ale również ze sprzedaży z przeróżnych przysmaków włoskich i zagranicznych. Można tu kupić wszystko- począwszy od białych lub czarnych trufli, a skończywszy na algach nori.
Kawiarnia w Muzeach Watykańkich – nie należy jej zaliczać do najpiękniejszych kawiarni miasta, ale co by nie było, to latte macchiato inaczej smakuje, jeśli mleko pochodzi od “watykańskich krów”!
Café Greco – słynie z „poczetu wybitnych Polaków”, którzy tam swoje rzymskie dni spędzali przy filiżance cappuccino. Ta kawa jest tak wyjątkowa, że pojawiła się nawet w strofach wiersza Czesława Miłosza:
Caffe Greco
W latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku,
W Rzymie przy via Condotti,
Siedzieliśmy z Turowiczem w Caffè Greco
I odezwałem się w te mniej więcej słowa:
– Widzieliśmy wiele, poznaliśmy wiele.
Upadały państwa, przemijały kraje,
Chimery ludzkiego umysłu osaczały nas
Ludzie ginęli albo szli w niewolę.
Jaskółki Rzymu budzą mnie o świcie
I czuję wtedy krótkotrwałość, lekkość
Odrywania się. Kim jestem, kim byłem
Nie tak już ważne. Dlatego, że inni
Szlachetni, wielcy podtrzymują mnie
Kiedy o nich pomyślę. O hierarchii bytów.
Ci, którzy wierze swojej dawali świadectwo,
Których imiona starto i wdeptano w ziemię,
Nawiedzają nas dalej. Z nich bierze się miara,
Dzieł, spodziewań się, planów, rzekłbym, estetyczna.
Czymże okupi siebie literatura
Jeżeli nie pochwalną melopeją, hymnem
Chociażby mimo woli? A Ty masz mój podziw
Bo dokonałeś więcej, niż genialni, pyszni
Tu siadujący niegdyś moi kompanowie.
Nie rozumiałem czemu dręczył ich brak cnoty,
Skąd zgryzota sumienia, teraz już rozumiem.
Z wiekiem, czy też z mijaniem dwudziestego wieku
Pięknieje dar mądrości i zwyczajna dobroć.
Czytany przez nas obu dawniej Maritain
Miałby powód do chluby. A dla mnie: zdziwienie,
Że stoi miasto Rzym, że znów się spotykamy,
Że jestem jeszcze chwilę, i ja, i jaskółka.
Życzę smacznego i zapraszam do wyrażenia Państwa opinii.